Zima była i była, a w Kazimierzu się zmyła… W Korzeniowym Dole została rzeka brunatnego lodu… Więc zamiast dołu, zaliczyliśmy korzeniową górę 😉
Za to z Góry Trzech Krzyży można było spłynąć… wszechobecnym błotem…
Jakież emocje!
A potem do Mięćmierza! Tam, niezwykła odmiana, błoto jakby mniej ponure, bo białe…
…a niebo szaro-bure. Szukaliśmy inspiracji… Czasem w krzakach i w trawie…
…a czasem na zapłociu,
…przedpłociu…
…i na płocie…
W końcu nawet na chodniku i w samochodach… Gdzieś w końcu musi być ten piękny Kazimierz!
A wszędzie tylko ten nieoczywisty, zakręcony, poodbijany! Zajrzyjcie sobie do GALERII!
Ależ tam odlot!