Woda tej wiosny dopisała, więc zgodność tematu przewodniego z realem była całkiem niezła 😉
Nastroje, mimo zimna, były znakomite….
I jeszcze nic nie zapowiadało tego, co miało się wkrótce wydarzyć…
Rozlewiska były jedynie pretekstem do szerzej zakrojonej akcji „Zachwyty nad pięknem tradycyjnej polskiej architektury”… Tym bardziej, że architektura zatopiła się w jakże wiosennych okolicznościach przyrody…
Nooooo, może nie całkiem, ale zawsze było kolorowo 🙂
Plener stał się też okazją, by się w końcu czegoś nowego nauczyć…
No niestety, niektórym stale wychodziła słoma z butów…
Inni z kolei za wszelką cenę chwytali się Sztuki…
…Sztuki czasem tak wysokiej jak Selfie na Górze Strękowej…
Mimo tych różnic, byliśmy na siebie niezwykle otwarci… Tak bardzo, że w końcu znaleźliśmy wspólny mianownik… Był nim ROTAWIRUS!
I nie pomogły tu żadne szlochy, żadne modły, choćby najpiękniej wyśpiewane….
Najpierw każdy to musiał przepracować indywidualnie… Bo rotawirus nie uznaje granic… Ten pan poniżej jeszcze o tym nie wie i wciąż walczy, choć jest już na ostatniej prostej…
…by się zjednoczyć z resztą grupy…
I nikt tu nie walczy o palmę pierwszeństwa, ani nie czeka na Godota…. To tylko prawo ROTAcji. Raz, dwa, trzy, teraz TY!
Zupełnie jak u Agaty Christie… (Jak to kiedyś szło? Dziesięciu małych Murz….ków??? Dziś oczywiście nie do przywołania…)
Nie pozbawieni smaku i pewnej troski o widza, nie udostępnimy zdjęcia jeszcze mocniej grupowego niż to powyżej…
Ponadto za jakiekolwiek podobieństwo osób i sytuacji nie odpowiadamy, bo wszystkiemu i tak winna sztuczna inteligencja, płaskoziemcy i reptilianie, nie wspominając jednego pana na literę T… A i tak będziemy oferować nasze plenery jako niezwykłą możliwość integracji. Gdybyście chcieli zobaczyć jak zakażenie rotawirusem oddziałuje na kreatywność, zapraszamy do galerii, gdzie możecie podziwiać wybrane zdjęcia z pleneru 🙂